Smuteczek

Dzisiaj przedstawiam Wam mojego drugiego OOAK'a - smutnawą panienkę.

Smutek, smuteczek... Na dworze zimno i ponuro...
Chcemy ładnej,białej zimy !

Krótka fotorelacja z procesu tworzenia :)

Buziaki, Ola

OOAK- laleczka z masy FIMO

Zrobiłam pierwszego OOAK-  małą laleczkę z masy FIMO. Muszę przyznać, że lepiłam z masy FIMO pierwszy raz w życiu ale miałam przy tym nie lada frajdę :)

Najpierw uformowałam główkę i użyłam patyczka do szaszłyków, na którym ją umiejscowiłam- dzięki temu laleczka jest stabilna.
Następnie zrobiłam jej oczka, szyjkę i sukienkę.

Później zajęłam się włoskami. Loczki przyklejałam pojedynczo :) 
Przed zdobieniem zrobiłam sukienki zrobiłam jej delikatny makijaż i wsadziłam pannę do piekarnika na 10 minut (110 stopni).
Następnie zrobiłam falbanki i rączki (znowu do piekarnika) i VUALLA!
Na razie zostawiłam patyczek, ale po jego odcięciu laleczka będzie normalnie stała.

Dajcie koniecznie znać co myślicie. To moja pierwsza figurka fimo, ale chyba zaraz zacznę przygotowywać następną :-) 
Buziaki,Ola

Baby boom !

Pogoda jest tak okrutnie przygnębiająca, że gdybym miała wypisać tu wszystkie moje bolączki i problemy egzystencjalne z tym związane to nie starczyło by mi stron na blogu.
Strach mnie blady ogarnia jak sobie pomyślę, że ta okrutnie przygnębiająca jesień ma się niebawem zmienić w okrutnie przygnębiającą zimę (lodowatą zimną zimę!!! ). 

No chyba... że spadnie śnieg ! 
Kocham śnieg, śnieg jest świetny i jestem od niego uzależniona od dziecka.
 Od razu lepiej się czuje w zimowo- białej scenerii... 
Lepiej mi się pracuje, lepiej mi się pisze, uczy, żyje :-) 
No i lepiej mi się przygotowuje do Świąt (od Świąt też jestem uzależniona :-) ).

Ale koniec marudzenia na pogodę! 
Dzisiaj zaprezentuje miniaturowe laleczki z serii Barbie I can be baby photogrpaher, a także Barbie I can be baby doctor do których zapałałam ostatnio miłością.
Mają około 7 cm.
 Najbardziej przypadła mi do gustu dziewczynka na której twarzy błąka się nieśmiały grymas :)

Jeden z maluszków na pewno pochodzi zestawu baby doctor, bo ma buzię obsypaną kropeczkami. Pozostałych nie jestem w stanie zidentyfikować, gdyż w obu zestawach wyglądały praktycznie tak samo.


Kolejne lipcowe spotkanie we Wrocławiu

Idąc za ciosem postanowiłyśmy się spotkać ponownie :) tym razem dołączyły do nas jeszcze Kalina i Ewa.

Nie obyło się jednak bez pogodowych komplikacji. Piękne poranne słońce nieoczekiwanie zmieniło się w istny tajfun. 
Myślałam, że nie uda mi się dotrzeć do dziewczyn. 
Miałam dojechać nieco później i trafiłam w samo epicentrum burzy. 
Kiedy byłam mniej więcej w połowie drogi, zaczęło kropić. Minutę później oberwała się chmura... Deszcz lał strugami przez dobrą godzinę. 
Na szczęście, w ostatnim momencie udało mi się schronić w galerii, także przeczekałam najgorsze i dołączyłam do reszty lalkowego towarzystwa :)

Co tu dużo mówić, czas na zdjęcia !
Kapcie liski wykonane przez Kalinę robiły istną furorę !
Na zakończenie przedstawiam wspaniałą trójeczkę Evi, którą obdarowała mnie Karolina.

 Dziękuję Ci Karolino raz jeszcze ! Maluchy są super czadowe!
Na pewno jeszcze o nich przeczytacie :)
Dziękuję dziewczyny za spotkanie ! Mam nadzieję, że niebawem uda się zorganizować kolejne :-) 
Do szybkiego!
Ola

Spotkanie lalkowe w lipcu

Ostatnio blog Mangustowo obchodził piątą rocznicę istnienia. Okazja dobra, żeby się spotkać przy lalkowej kawie :) 

Zapraszam do fotorelacji!



To co mnie najbardziej zaskoczyło i jednocześnie zachwyciło to idealnie zachowane włosy opalonej Barbie plażowej Karoliny z lat 90'.

Są miękkie, lśniące i wyglądają jak po dobrej stylizacji u fryzjera ! Nie wiem w jaki sposób dwudziestoparoletnia lalka tak się zachowała, ale wielki szacun dla producenta!
[napis mówi sam za siebie]
Jedna z uczestniczek spotkania przybyła z wakacji w Mangustowie po przeszło dwóch latach ! Mowa o różowej kotce ze zdjęcia poniżej (=^-ω-^=)
[dziękujemy Karolinie za opiekę!]
Jak widać na załączonych obrazkach, wszystkie lalki chętnie korzystały z kąpieli słonecznych ☼ ☼ ☼
I na koniec Posey z serii Living Dead Dolls w nieco mroczniejszej scenerii... 
Jej taki klimat zdecydowanie pasuje ! 
A tak prezentowała się reszta dzisiejszej ekipy.
Za tydzień planujemy lalkowe poprawiny!

Do szybkiego !

Heart Family

Postanowiłam, że kupię sobie lalkę. Zaczęłam zatem przekopywać internet, celem znalezienia czegoś godnego uwagi.

Efektem moich poszukiwań jest różowa blondyneczka z powyższego zestawu.Trzeba przyznać, że rodzinka na opakowaniu prezentuje się jak milion dolarów. Rodzice promienieją jak ludzie w tych wszystkich reklamach dotyczących cudownych specyfików, bez których nie możemy przeżyć dnia.

Śnieżnobiałe zęby, nienaganne fryzury i oczywiście standardowo - ładne, miłe, wzbudzające zaufanie twarze. To ludzie, z którymi chciałoby się zaprzyjaźnić i którym z powodzeniem można powierzyć opiekę nad zwierzęciem podczas wakacji. Ich dzieci oczywiście też nie pozostawiają nic do zarzucenia. Archetyp idealnego małżeństwa, zamieszkującego amerykańskie suburbia.

Dodatkowo parka z zestawu dorobiła się też synka, którego zakup obecnie rozważam. Nie są to jednak tanie sprawy- pamiętajmy, że seria pochodzi z lat 80' / 90'.
jak widzimy zestaw ma swój odpowiednik AA

Co zwraca szczególnie uwagę na te lalki ? Myślę, że w dużej mierze charakterystyczne pucołowate policzki (trochę jak u chomika ale ostatecznie takim maluchom to przecież pasuje) i piękne, przepiękne ubranka a'la lata 80. Poważnie! Stroje w tych zestawach są wspaniałe. Dotyczy to zarówno lalek dorosłych jak i dzieci. Po prostu czad! Dla samych ubranek warto pokusić się o zakup choć jednego egzemplarza. 

Na razie to by było na tyle - czas na zdjęcia ! 

Do szybkiego !
Ola

Kelly vs. Shelly

Dzisiaj post ze specjalną dedykacją dla Inki, mianowicie post porównawczy.
Kelly vs. Shelly, czyli o co tak naprawdę chodzi?
Pewnie zauważyłyście, że oba imiona często pojawiają się w odniesieniu do tych maluchów, wprowadzając przy tym niemałe zamieszanie.

 Kiedy kupowałam swoje pierwsze egzemplarze sama nie do końca rozumiałam z czego to wynika. 
Stąd też ta niezwykle oryginalna nazwa użytkownika pod którym kryje się moja osoba - mianowicie "Kelly Shelly" (ostatecznie zakładając bloga zdecydowałam się na oba te imiona żeby nie popełnić gafy w tym zakresie).

No cóż, chodzi głównie o to, że laleczki o imieniu Shelly/ czy też z serii "Shelly Club" były wypuszczane na rynku europejskim, natomiast laleczki Kelly stanowiły co do zasady amerykańskie edycje :) A więc Shelly była po prostu odpowiednikiem dla amerykańskiej Kelly/ "Kelly Club".
Warto w tym miejscu dodać, iż stricte amerykańskich Kelly było w ostatecznym rozrachunku więcej.

Czasem maluchy wypuszczane były na obu kontynentach, 
w tej samej wersji, różniąc się przy tym nieznacznie... 
Nie kryły się więc za tym jakieś większe zmiany w ubiorze, uczesaniu, czy też samej koncepcji powstania lalki...
Shelly
Kelly
I znów Shelly :-)
....w większości różniły się bowiem nazwą na pudełku.
Dodatkowo warto zauważyć, iż imiona poszczególnych postaci z "Kelly/Shelly Club" również niejednokrotnie były zmieniane - amerykańska Melody to tak naprawdę europejska Susie.
Choć nie zawsze. Jak widzimy poniżej, nie było reguły - w tym wypadku Melody pozostała Melody :)
No a Tomcio - Tomkiem :-)

Bywało jednak tak, że niektóre egzemplarze nie miały swoich amerykańskich czy też europejskich odpowiedników.

I tutaj posłużę się przykładem moich księżniczek, które pojawiły się wyłącznie na rynku europejskim.
Jeśli wiecie coś więcej o różnych ciekawostkach związanych z rozróżnieniem na Kelly/ Shelly, zapraszam do dyskusji w komentarzach :)
Do szybkiego!
Ola

ODWIEDZINY

Obsługiwane przez usługę Blogger.

ULUBIONE BLOGI

Kilka słów o blogu

Witajcie !

Co znajdziecie na tym blogu? Wszystko o:

Lalkach - tych malutkich i tych dużych, opudełkowanych i wyszarpanych z pudełka. O najbardziej wyczekanych i tych zwykłych, najzwyklejszych, które wpadły mi w ręce standardowo ,, przez przypadek''.

O tych , które dostałam w prezencie, kupiłam, wypatrzyłam, sprzedałam, wymieniłam i których nieustannie mi przybywa...

O udolnych i nieudolnych próbach przerabiania, upiększania, majstrowania przy fryzurach, a i czasem (bardziej ekstremalnie) nawet szycia (!).

O sesjach lalkowych i zdjęciach lalek - robionych przeze mnie, a także przez mojego męża, starającego się uwiecznić chwile w których brutalnie wydzieram je z pudła, lub zwyczajnie próbującego ratować me hobby, gdy brak nadziei na to, iż zajmę się nim w obecnej dekadzie.

O spotkaniach lalkowych i czasem trochę o mnie... Jednak zawsze z naciskiem na lalki!

O miłości do nich i o tym jak będąc dorosłym cieszyć się z małych rzeczy :-)

,,Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym ''.

Antoine de Saint-Exupéry

Kontakt- Kshelly92@gmail.com


Buziaki!

Translate

Followers

Elegant Rose - Move