Bratz Babyz, Bratz Lil Angelz, Bratz Kidz

Powoli zaczynam interesować się innymi lalkami..To chyba normalna kolej rzeczy i w sumie nawet mnie to cieszy, różnorodność nie jest w końcu zła. Wciąż są to jednak jakieś maluchy. Dorosłych lalek póki co brak. Mam natomiast już w swojej kolekcji lalki bobasy, kilkuletnie maluchy, a i jedna nastolatka mi się ostatnio trafiła :-) Z niecierpliwością oczekuje też na prezent od narzeczonego, który leci gdzieś ze Stanów, aby wylądować u mnie w przyszłym miesiącu w okolicach urodzin...ale o tym za jakiś czas..
Dlaczego akurat te lalki? Ach, bo napatrzyłam się na te Wasze urocze Bratz bobasy i też mi się takiego zachciało. Właściwie to kupując zestaw ( który wylicytowałam za jedyne 15 zł!) robiłam to zmyślą o Bratz Lil Angelz , ale reszta ferajny przyjechała w komplecie i koniec końców została na dłużej :) Mam więc dwa maluchy z serii Bratz Babyz.. dwa bobasy z serii Bratz Lil Angelz i jedną piękną pannę z serii Bratz Kidz, która niestety posiała gdzieś butki.
Na pierwszy ogień pójdą Babyz.
Blondwłosa księżniczka przyjechała z wielkim sianem na głowie. Jej włosy nadal pozostawiają wiele do życzenia, ale po procesie lalkowego SPA prezentują się już zdecydowanie bardziej ,,wyjściowo''. Dostała różową Kelly-sukienkę i wygląda teraz trochę jak Disneyowska Aurora w wersji Bratz oczywiście :-) usta pomalowałam jej moim łososiowym lakierem do paznokci, gdyż jej własne były lekko zadrapane. Siostra natomiast bez zarzutu, przyjechała bardzo zadbana.
A teraz przeurocze Bratz lil Angelz ( Tym maluchom naprawdę ciężko się oprzeć!).
Szatynka i Brunetka. Nie mogę się wprost napatrzeć na te słodkie, tłuściutkie mordki. Jedna jest z serii zwierzątek tropikalnych, drugiej zidentyfikować  nie potrafię..
No i na koniec nastolatka, Yasmine z serii Bratz Kidz, niezwykle wdzięczna i delikatna.. również po lalkowym SPA ( włosy teraz prezentują się naprawdę ładnie ) zachowałam ją gdyż ma taką miłą buzię ;-) na następną giełdę wybieram się wraz z Tatą w poszukiwaniu przykręcanych butków. Widziałam je nieraz, ale jakoś nigdy nie miałam potrzeby kupowania wkrętek Bratz.. ale proszę jak się priorytety człowiekowi zmieniają :-)
Dziękuje za lalkowe inspiracje ! Do usłyszenia..
                                                                                                                                              Buziaki, Ola

PAŹDZIERNIKOWE SPOTKANKO LALKOWE


Wczoraj miałam okazję wziąć udział ( po raz pierwszy w życiu) w przesympatycznym spotkaniu lalkowym, które odbyło się we Wrocławiu :) Niesamowite jest spotkać na żywo innych kolekcjonerów lalek i jest to wspaniałe przeżycie.
No i spotkałyśmy się pod pręgierzem : Ewa, Karolina i ja.
 Zaczęłyśmy kawą i pysznym urodzinowym ciastem Mangusty, na które zaprosiła nas do Coffee Heaven. Już na miejscu niektóre lalki, zniecierpliwione wyszły z toreb i pudełek, no i zrobiło się bardzo wesoło. Strasznie byłam ciekawa lalek Tonnera gdyż jeszcze nigdy nie miałam okazji ich obejrzeć z bliska. No i cóż, tak jak się tego spodziewałam, robią piorunujące wrażenie!  Miałam wrażenie, że oglądam prawdziwe modelki, które przez chwilę zastygły w czasie. 
Mangusta porobiła naprawdę zniewalające zdjęcia i przepięknie poustawiała lalki :) Tak więc zapraszam do przejrzenia naszej lalkowej fotorelacji!
Maluszki świetnie się bawiły w towarzystwie większych lalek, a i przechodniom bardzo się podobało... niektórym do tego stopnia, że sami zaczęli robić zdjęcia naszym lalkom ;-)
Pogoda była przepiękna, a i plenery bardzo nam się udały.. motyw przewodni był trochę bajkowy, gdyż słynne wrocławskie krasnoludki okazały się świetnymi towarzyszami zdjęć :-)
Jak matka z córką..
I na koniec zakochane koniki na tle miasta..
Dziewczyny, bardzo dziękuje za spotkanie, świetnie się z Wami bawiłam ! ;)
                                                                                             Buziaki, Ola

Ari Püppchen 1950, 1960

Ari Püppchen, czyli o laleczkach Ari :)
Mój tato jest wielkim fanem wszelkiego rodzaju giełd staroci i antyków, jest też zapalonym kolekcjonerem zegarów. Ma ich pełno wszelkiego rodzaju i choć jest to tylko hobby, to po latach jego wiedza w tym temacie stała się naprawdę imponująca. Tak więc, ku swojej radości ( i przerażeniu mamy) regularnie zaopatrza nasz dom rodzinny w coraz to nowe, tykające nabytki... Począwszy od zegarów kominkowych, poprzez te stojące, a także i wiszące na ścianach, po budziki, których, żeby was nie skłamać mamy pewnie ze 100 sztuk.. Co ciekawe to wszystko naprawdę ładnie współgra z dość nowoczesnym wnętrzem na jakie zdecydowali się moi rodzice.. takie pomieszanie dwóch styli, ale efekt jest zdumiewająco dobry :) ( choć byłam już kiedyś pytana, przez znajomych lubego, czy moi rodzice to nie są czasem jacyś hipsterzy.. ale powiedzmy, że moją odpowiedź na to pytanie przemilczę ;-) )
Jako już wprawiony kolekcjoner, tato bardzo wspiera moje lalkowe Hobby, ba właściwie to niezmiernie go ten fakt cieszy i nawet z dumą twierdzi, że to on zaraził mnie tego typu pasją ;-) Uważa on bowiem, iż kolekcjonerstwo to niezwykle szlachetne zajęcie.
Regularnie jeździ więc na przeróżne giełdy w poszukiwaniu nowych zegarów.
Ostatnio po jednej z takich wycieczek, przywiózł mi w prezencie dwie małe, gumowe laleczki w różowym, metalowym wózku. ( podobno Pani, na której stoisku je kupił zarzekała się, że jest on z kompletu).
No więc postanowiłam, przeprowadzić małe dochodzenie w tej sprawie.
Niestety maluchy nie miały żadnej sygnatury, dlatego musiałam przewertować wiele stron, żeby znaleźć coś sensownego. Tym bardziej, że na innych lalkach znam się słabo, a i w temacie Kelly dopiero raczkuję. Ale bingo ! Po kilku godzinach, dokopałam się do niemieckiej serii laleczek ARI, która pojawiła się w sprzedaży już na przełomie 1950 i 1960 r.
I oto co znalazłam.
Lalunie te były bardzo popularne w latach 60- tych. Ich rozmiar przeważnie, mieścił się w granicach 6-11 cm. Mi trafiły się dwie najmniejsze, po prostu niemowlaki. Firma Ari, powstała już w 1864r., jednak produkcją gumowych lalek zajęła się dopiero po II Wojnie Światowej. Te większe egzemplarze są syngowane napisem ARI na plecach, więc wychodzi na to, że jedynie bobasy z tej serii zostały owej sygnatury pozbawione.

( kilka zdjęć odszukanych w internecie)
Różowy wózek, który im towarzyszył, chyba faktycznie pochodzi z kompletu, gdyż sposobem wykonania bardzo przypomina wózki, w których zwykły jeździć ARI. ( Mój narzeczony śmieje się, że wyglądają trochę jak koszyki na zakupy z supermarketu, ale ja uważam, że są bardzo piękne)
Maluszki są absolutnie urocze. Mają ruchome rączki i nóżki, a struktura z której są wykonane sprawia, że  gdy się je trzyma, wydają się bardzo kruche i delikatne. Gdy je dostałam były totalnie golutkie tak więc, zafundowałam im majty ( różowe dostały w spadku po siostrze Kelly, a te koślawe w kwiatki uszyłam sama, hehe.. moje pierwsze, własnoręcznie wykonane ubranie ) Buciki są namalowane - właściwie dzięki tym śmiesznym, charakterystycznym butkom, udało mi się dotrzeć do całej serii gumiaków.
Niestety nie mogłam jednemu z nich domyć buźki.. nie mam pojęcia z pomocą czego to mogłoby zejść. Została zaróżowiona plama po jakimś pisaku albo flamastrze może..
Na zdjęciach Kelly z 1994r.
 Kelly ma 11 cm, natomiast Ari po 6 cm. Dopiero przy niej widać, jakie są malutkie :)
Charakterystyczną cechą tych laleczek jest to, że każda ma troszkę inny wyraz twarzy. Wynika to jak mniemam pewnie z faktu, iż były malowane ręcznie.. dzięki temu, każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa. 
Buziaki, Ola

Butterfly Chelsie 1997- na jesienne szaleństwo, najlepsza jest lalka!

Dzięki uprzejmości i życzliwości kochanej Gabrieli z bloga magiczne11cm.blogspot.com, moja piegowata Chelsie od Szarej Sowy, doczekała się swojej oryginalnej kreacji. Jest nią sukienka cała usiana w kolorowe motylki. Mała, zdaje się jest wielką pasjonatką tych skrzydlatych stworzeń, gdyż w zestawie była ze specjalną siatką na motyle właśnie ;-) Gabrielo jeszcze raz bardzo bardzo Ci dziękuje ! Mała jest zachwycona ( ja jeszcze bardziej )!
( oryginał - lilfriends.net)
Semestr zimowy nieodwołalnie się zaczął, to samo się tyczy jesieni i wszystko jak zwykle odbywa się na wariackich papierach... Szczerze nie przepadam za jesienią.. do innych pór roku nie mam zastrzeżeń, tylko ta jedna, jedyna mi tak doskwiera. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie. Można się porządnie rozchorować z tego wszystkiego. Raz jest ciepło i słonecznie, a następnego dnia w każdej chwili może lunąć sowity deszcz. To z kolei zmusza mnie do codziennego taszczenia parasola na uczelnie. Takich parasoli gubię w trakcie zajęć średnio 5 sztuk rocznie.. tak więc chyba w tym roku już zawczasu zaopatrzę się w jakiś awaryjny egzemplarz, gdyż jest to nieuniknione :-) Podobna rzecz ma się z autobusami.. (niestety jestem zdana na codzienne dojazdy) no i tu pojawiają się jedynie dwie ,, słuszne'' opcje: lodówka lub sauna.. ech, czy już naprawdę żaden z kierowców nie słyszał o popularnej, choć może nieraz trochę naiwnej maksymie ,, co za dużo to nie zdrowo'' ( i to dosłownie, w tym przypadku jak najbardziej słusznej, bo od takich zmian temperatur można dostać niezłego choróbska)

Taka jestem zabiegana, że mam małe zaległości w czytaniu waszych wpisów, ale będę to stopniowo, w miarę możliwości nadrabiać, gdyż nie ma nic milszego, jak poczytać sobie po takim ,, wariackim'' dniu wasze cudowne lalkowe posty i pooglądać te radosne, uśmiechnięte, plastikowe ,,mordki'' ;-) Oj tak, na jesienne szaleństwo, najlepsza jest lalka ! 

                                                                    Buziaki, Ola

ODWIEDZINY

Obsługiwane przez usługę Blogger.

ULUBIONE BLOGI

Kilka słów o blogu

Witajcie !

Co znajdziecie na tym blogu? Wszystko o:

Lalkach - tych malutkich i tych dużych, opudełkowanych i wyszarpanych z pudełka. O najbardziej wyczekanych i tych zwykłych, najzwyklejszych, które wpadły mi w ręce standardowo ,, przez przypadek''.

O tych , które dostałam w prezencie, kupiłam, wypatrzyłam, sprzedałam, wymieniłam i których nieustannie mi przybywa...

O udolnych i nieudolnych próbach przerabiania, upiększania, majstrowania przy fryzurach, a i czasem (bardziej ekstremalnie) nawet szycia (!).

O sesjach lalkowych i zdjęciach lalek - robionych przeze mnie, a także przez mojego męża, starającego się uwiecznić chwile w których brutalnie wydzieram je z pudła, lub zwyczajnie próbującego ratować me hobby, gdy brak nadziei na to, iż zajmę się nim w obecnej dekadzie.

O spotkaniach lalkowych i czasem trochę o mnie... Jednak zawsze z naciskiem na lalki!

O miłości do nich i o tym jak będąc dorosłym cieszyć się z małych rzeczy :-)

,,Wszyscy dorośli byli kiedyś dziećmi, ale niewielu z nich pamięta o tym ''.

Antoine de Saint-Exupéry

Kontakt- Kshelly92@gmail.com


Buziaki!

Translate

Followers

Elegant Rose - Move